Kiedy spotkałam się z rodzicami w Klubie Kultury Kliny na
wykładzie "Skąd bierze się złość i agresja u dzieci" i okazało się,
że grupka rodziców jest niewielka, postanowiłam wykorzystać ten fakt i dać im
coś więcej niż godzinę gadania. ;) Po kilku zdaniach wstępu zaproponowałam
ćwiczenie.
Gdy zastanawiamy się co by tu zrobić,
żeby zaradzić złości dzieci czy poradzić coś na ich agresywne zachowania,
zwykle stajemy po drugiej stronie barykady i mamy wrażenie, że musimy pokonać
przeciwnika. Tym przeciwnikiem jest dziecko lub jego złość, albo agresywne
zachowanie, które chcemy wyeliminować.
Ćwiczenie, które zaproponowałam rodzicom, w
pierwszej kolejności postawiło ich po tej samej stronie barykady.
Co to było za
ćwiczenie? Poprosiłam ich aby przypomnieli sobie sytuacje, w których byli źli
na swoich rodziców. Rozmawiając w parach powoli zaczęli sobie opowiadać takie
zdarzenia, w których zachowanie rodziców spowodowało, że czuli złość. Zapisaliśmy te sytuacje na tablicy i
wyłoniła się nam całkiem spora lista.
Oto niektóre z nich:
- zmuszanie (do robinia różnych rzeczy)
- krytykowanie
- kontrolowanie np. poprzez przeglądanie osobistych rzeczy
- wtrącanie się w relacje miedzy rodzeństwem
- porównywanie do innych dzieci (np. rodzeństwa)
- nie słuchanie
- karanie
Następnie zapytałam rodziców, co czuli,
kiedy ich rodzice zachowywali się w ten sposób. Nazwanie emocji, które były
obecne w tych sytuacjach nie było łatwe, ale stopniowo pojawiało się coraz
więcej odczuć na tablicy. Zapis kilku z nich wyglądał tak:
- zmuszanie - upokorzenie, przykrość, lekceważenie, bezsilność, złość, bunt
- krytykowanie - smutek, poczucie bycia gorszym, niedocenienie, zawód, gniew
- kontrolowanie - zaskoczenie, rozczarowanie, nie szanują mnie, smutek, przykrość, złość, bunt
- nie słuchanie - smutek, zawód, rozczarowanie, bycie nieważnym, bezradność, złość
- karanie - poczucie niesprawiedliwości, zawód, poczucie bycia niekochanym, bezsilnośc, złość, bunt
Wtedy zapytałam: jak myślicie skąd wzięły się te uczucia?
Jakich waszych potrzeb
nie uwzględniało takie zachowanie rodziców?
Jakie wasze ważne potrzeby nie
zostały zaspokojone, kiedy wasi rodzice zachowywali się w ten sposób?
Teraz, po
małej rozgrzewce, szło już o wiele łatwiej i rodzice bez trudu zaczęli
wymieniać jakie ich potrzeby nie zostały zaspokojone:
- autonomii (poczucia bycia niezależną,
odrębna osobą)
- poczucia wartości,
- docenienia,
- samodzielności,
- akceptacji,
- nieosądzania,
- bezpieczeństwa,
- empatii,
- wysłuchania,
- bycia zauważonym,
- bycia kochanym.
Dzieci czują tak samo
Nikt w tej sytuacji nie poddawał w wątpliwość
tego, czy są to ważne potrzeby. Każdy z rodziców czuł całym sercem, że to było
dla niego bardzo ważne. "Dzieci czują tak samo" - przypomniałam. Uczestnicy spotkania byli bardzo poruszeni, a niektórzy mieli łzy w oczach.
Pojawiło się w nich głębokie zrozumienie siebie i idące za tym zrozumienie
własnych dzieci. Zobaczyli teraz, że brak szacunku ze strony rodziców dla
potrzeb dzieci, spowodował lawinę uczuć, która ostatecznie przybrała formę
złości, buntu, oporu, a nawet mogłaby się objawić w formie agresji. Czy to
słownej, kiedy dziecko krzyczy: "Nienawidzę cię!", czy fizycznej,
kiedy z bezsilności atakuje rodzica lub siebie.
Rodzice dotąd dopatrywali się powodów
złości w dzieciach: w niezrozumieniu przez nie zasad, w ich złośliwych
intencjach, w egoistycznym postępowaniu. Teraz dostrzegli z zaskoczeniem,
że
to właśnie niezaspokojone potrzeby dzieci stają się przyczyną złości i
agresji.
Zaczęli również dostrzegać, że ich własne
zachowanie często jest podobne do postępowania rodziców i że powinni baczniej przyglądać
się sobie. Jeden z ojców powiedział : "Widzę teraz, że nie zwracałem uwagi
na potrzeby moich dzieci."
Lista zachowań rodziców, która budzi złość
dzieci, to równocześnie lista metod wychowawczych stosowanych powszechnie przez
rodziców. Stosują je w przekonaniu, że postępują właściwie, a negatywne reakcje
dzieci poczytują za nieposłuszeństwo. Dzięki temu ćwiczeniu można się przekonać, jakie skutki powodują te sposoby postępowania i jak są nieskuteczne.
Można zobaczyć, że takie metody nie przynoszą rezultatów, jakich byśmy pragnęli. Skoro wtedy, gdy my byliśmy
mali, powodowały takie następstwa - to teraz dadzą takie same. Może więc czas zmienić
metody, za pomocą których wychowujemy nasze dzieci?
A jakie Ty masz doświadczenia z dzieciństwa? Czy widzisz podobieństwo swoich metod wychowawczych do metod rodziców? Co myślisz na ten temat? Podziel się w komentarzu! :)
Trafne spostrzeżenia.Czesto proste zapytanie co dziecko chce osisgnac takimczy iinnym działaniem przy naszej słuchajacek postawie rodzi proste rozwiazania,buduje szacunek i jest bardziej produktywne niż "plakanie nad rozlanym mlekiem'.Potrzeby mamy pewnie podobne ale juz pomysly na ich zaspokojenie zapewne inne niz nasze dzieci -stad warto pytac bo nie ma szans zgadnac.
OdpowiedzUsuń